Różyczki z liści.
Mamy już pierwszy śnieg ,chociaż jeszcze październik.Trudno fajnie i nie fajnie... Fajnie bo to pierwszy i jeszcze się nie znudził i tak się jakoś świątecznie zrobiło. Nie fajnie ,bo ciągle jeszcze szkoda nam tej pięknej i ciepłej, słonecznej jesieni jaka była tego roku.Oj cudna była... Niestety przyroda rządzi się swoimi prawami i trzeba nam to zaakceptować ,cieszyć się tym co jest. A nie jest źle ,bo trochę jesieni postanowiłam jednak zachować na później,właśnie na takie dni gdzie za oknem będzie biało... a mianowicie...
może po kolei...
Najpierw była dobra zabawa mojego syna z ogromną ilością liści, jaka spadła z pobliskich drzew.
Następnie liście zostały zabrane i przyniesione do domu.
gdzie własnoręcznie z wielką przyjemnością zrobiłam takie oto różyczki...
i tym oto sposobem zatrzymałam sobie trochę wspomnień na
na później,czyli kiedy za oknem będzie już biało...
Zdjęcia Twojego syna z liści są wprost fantastyczne, a bukiecik wyczarowałaś wspaniały :))
OdpowiedzUsuńMiło i bardzo dziękuję:-)pozdrawiam ciepło
UsuńPiękny bukiet! Ilekroć na niego spojrzysz, na pewno przypomnisz sobie piękną, złotą jesień. Ale ja wierzę, że jeszcze będzie kilka ładnych dni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja również wierzę:-)pozdrawiam cieplutko
UsuńPiękny, jesienny bukiet :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!!!
Dziekuję , również pozdrawiam i udanego weekendu życzę:-)
Usuń